Zanim zajmiemy się rzeczywistymi możliwościami zastąpienia T-72, PT-91 i być może Leopardów 2 nowym wozem, prześledźmy rozwój wypadków medialnych.
Cały „fakt medialny” (by nie użyć słowa „histeria”) zaczął swój żywot od tekstu zamieszczonego na portalu niemieckiego dziennika „Die Welt” 2 stycznia 2020 r. Jego autor, Philipp Fritz, chwalił w nim polskie podejście do obronności. Uznał zwiększanie udziału faktycznych wydatków obronnych w PKB Polski do 2030 r. do 2,5 proc. (wobec faktycznie mniej niż 2% do 2019 r. włącznie) za krok we właściwym kierunku. To miałoby zapewnić Warszawie możliwość wydawania znacznych kwot na zakupy nowego uzbrojenia.
Czytaj także: Analiza Radaru: Leopard 2PL (wkrótce) gotowy do służby
Jako kluczowy problem autor wskazał odizolowanie Polski od europejskich inicjatyw obronnych przez Francję i Niemcy. To miałoby skutkować koncentracją polskich wydatków na uzbrojenie głównie w Stanach Zjednoczonych. Nawoływał, by Paryż i Berlin zaczęły widzieć w Warszawie nie tylko klienta, ale też partnera gospodarczego, za przykład podając program Main Ground Combat System (MGCS, który ma zaowocować opracowaniem, uruchomieniem produkcji i przyjęciem do uzbrojenia około 2035 r. francusko-niemieckiego czołgu nowej generacji). Zdaniem Fritza Polska, po domniemanym odrzuceniu przez Francję i Niemcy starań o dołączenie do europejskiego programu, znalazła innego partnera w programie pozyskania nowego czołgu dla Wojsk Lądowych. Miałaby nim być firma Hyundai Rotem z Republiki Korei, która miałaby partycypować w produkcji 800 czołgów K2 dla Sił Zbrojnych RP. Dla porównania, Niemcy i Francja prawdopodobnie łącznie kupią nie więcej niż 600 czołgów powstałych w ramach MGCS.
Fot. 2 Czołg K2PL jest od 2018 r. oficjalnie oferowany na polskim rynku przez zakłady H. Cegielski-Poznań. Na zdjęciu model wystawiony podczas MSPO 2018. Fot./Bartłomiej Kucharski.