Koreańska broń zderzyła się z polskimi krabami

Gigantyczne zakupy haubic K9 miały dać technologię i pracę rodzimej zbrojeniówce. Skończyło się na obietnicach.

Aktualizacja: 06.12.2023 10:13 Publikacja: 06.12.2023 03:00

Od początku było wiadomo, że zakup koreańskich armatohaubic K9 uderzy w interesy podkarpackiej HSW,

Od początku było wiadomo, że zakup koreańskich armatohaubic K9 uderzy w interesy podkarpackiej HSW, produkującej bardzo podobne, sprawdzone w Ukrainie działa Krab. Wojtek RADWAńSKI / AFP

Foto: Wojtek Radwański

W miniony piątek, tym razem bez kamer i pompy, za zamkniętymi drzwiami Agencji Uzbrojenia MON zatwierdziło umowę wykonawczą z Koreańczykami na dostawy blisko 160 armatohaubic K9 o wartości 12 mld zł. Brak typowej dla kadencji ministra Mariusza Błaszczaka propagandowej oprawy uroczystości wyjaśnił się niebawem.

Czytaj więcej

Janusz Zemke, były wiceszef MON: Finansowanie polskich zbrojeń tonie w gęstej mgle

W czym problem? Oto tuż przed transakcją o swoje interesy upomniał się polski przemysł. W mediach społecznościowych zabrał głos Jan Szwedo, prezes firmy produkującej superhaubice Krab rodzimej konstrukcji. Szef HSW oświadczył, że mijają się z prawdą ci, którzy zakup kolejnej partii koreańskich haubic uzasadniają słabym tempem produkcji rodzimych superdział w Stalowej Woli. – To nieprawda, że nie możemy podnieść produkcji: zwiększamy potencjał, inwestujemy, by dostarczać więcej krabów – przekonywał Szwedo, pomny zapewne, że krytyka samej zapowiedzi dostaw konkurencyjnych haubic z Hanwha Defense pozbawiła posady jego poprzednika w HSW Bartłomieja Zająca, który oponował przed masowym importem K9, uderzającym w podstawy artyleryjskiego biznesu HSW.

Zakupy uzbrojenia na kredyt

W piątek upublicznienie wypowiedzi Jana Szwedo zwarzyło atmosferę w resorcie obrony, ale nie powstrzymało podpisania umowy wykonawczej na koreańskie thundery. – To, co się dzieje z wartymi miliardy złotych zamówieniami na koreańskie haubice czy czołgi, to jakaś granda – irytuje się znany analityk militarny, który prosi o zachowanie anonimowości. Wtórują mu inni branżowi eksperci. Twierdzą, że umowy wykonawcze opiewające na astronomiczne sumy – takie jak za K9 Thunder – zawierane są w warunkach dalekich od przejrzystości, a z obietnic polonizacji i przenoszenia do kraju koreańskich technologii i produkcji niewiele zostaje. – Obiecywano nam partnerską współpracę i pogłębioną kooperację, a wyszło jak zwykle – narzekają nasi rozmówcy.

Czytaj więcej

Rakietowe tarcze wykuwane w Kielcach

Potwierdził to ostatnio Rafał Poradka, szef biura konstrukcji pancernych i samochodowych w centrali PGZ. Przyznał, że negocjacje w sprawie współpracy przy haubicach z Koreańczykami były wyjątkowo ciężkie, a udało się zyskać dla krajowego przemysłu jedynie prostą obsługę serwisową sprzętu w kraju. – By zwiększyć produkcję koreańskich haubic, to w Korei, a nie u nas, powstają nowe linie produkcyjne uzbrojenia, a my je pośrednio finansujemy – mówi Janusz Zemke, były wiceszef MON w rządzie Leszka Millera.

Niedawno na łamach „Rzeczpospolitej” były minister przypominał, że oprócz haubic i czołgów ogromne koreańskie zakupy m.in. samolotów FA-50 czy dalekosiężnych wyrzutni rakietowych Chunmoo są robione na kredyt. – Zobowiązania wobec sektora finansowego w Seulu na razie szacowane są na 70–90 mld zł, a zabiegamy o więcej. Warunki, na których zaciągamy koreańskie pożyczki, nie są jasne, ale niewątpliwie przyjdzie czas na ich ujawnienie i spłatę – ostrzegał Zemke.

Pozostał tylko serwis

Janusz Zemke twierdzi, że Koreańczycy, którzy na masową skalę zbroją polską armię – a zamówienia ciężkiego sprzętu liczone są w setkach czy nawet tysiącach egzemplarzy – w kwestii obiecywanej wcześniej przemysłowej współpracy mocno usztywnili swoje stanowisko. – Z moich ustaleń wynika, że teraz, aby przyspieszyć dostawy samobieżnych haubic kal. 155 Thunder nad Wisłę, za nasze pieniądze uruchamiają w korporacji Hanwha Defense kolejne linie produkcyjne superdział K9 dla Polski. A przecież moglibyśmy to samo zrobić u siebie. Kompetencji nam nie brak – mówi Zemke. – Przykro to mówić, ale negocjując dostawy sprzętu z Seulem, w sferze w przemysłowej współpracy wskóraliśmy mniej od innych kontrahentów. Malezja, która kupuje lekkie samoloty bojowe FA-50, uzgodniła z Koreańczykami, że większość myśliwców zmontuje u siebie. Turcja na 300 zamówionych haubic K9 tylko kilka weźmie „z półki”. Resztę wyprodukuje turecka zbrojeniówka – dodaje były poseł i szef sejmowej Komisji Obrony.

Czytaj więcej

Ogromny kredyt ministra Błaszczaka. Kto zapłaci za broń?

Znawca przemysłu zbrojeniowego Tomasz Dmitruk z Dziennika Zbrojnego.pl przypomina, że jeszcze na początku tego roku Polska Grupa Zbrojeniowa i produkcyjne spółki zawiązywały z koreańskimi producentami haubic i czołgów formalne konsorcja wyznaczające ramy przyszłej konkretnej przemysłowej współpracy. – Wygląda na to, że deklaracje pogłębionej kooperacji zawisły w w próżni – mówi ekspert. Zdaniem Dmitruka umowy z Hanwha Defense przewidują co prawda dostawy haubic w wersji spolonizowanej – K-9 PL, ale nie ma jasności, czy zlecony przez wojsko tuning: zainstalowanie polskiej klimatyzacji, komputera kierowania ogniem, systemu łączności, nie zostanie przeprowadzony przez producenta w dalekiej Korei.

Mariusz Cielma, ekspert militarny i szef fachowego pisma „Nowa Technika Wojskowa”, obawia się, że spodziewane w najbliższym czasie kolejne umowy wykonawcze związanie z innym koreańskim sprzętem, np. czołgami K2 Black Panther, zapewne tylko potwierdzą, że rola naszych firm ograniczy się do serwisu, czyli bezpośredniej obsługi importowanego sprzętu pancernego w kraju.

Czytaj więcej

Rośnie poznańska pancerna potęga

Prezes PGZ Sebastian Chwałek zapytany we wtorek, czy obawy wojska, że HSW nie będzie w stanie wyprodukować w stosownym czasie 160 krabów, by trzeba było podobne haubice importować z Korei – zdecydowanie zaprzeczył. – Jeśli otrzymalibyśmy z wyprzedzeniem zlecenie na broń od MON, nie mielibyśmy z jego wykonaniem większego problemu. Huta dziś produkuje ok. 50 AHS 155 Krab rocznie, ale już od dawna trwają w firmie przygotowania do podwojenia produkcyjnych zdolności i osiągnięcia poziomu 110 haubic rocznie. Zresztą potencjał HSW właśnie wzmocniło wykupienie zakładów ciężkich maszyn budowlanych od chińskiej firmy LiuGong i przejęcie wraz z infrastrukturą kilkusetosobowej załogi – wyjaśnia prezes PGZ.

W miniony piątek, tym razem bez kamer i pompy, za zamkniętymi drzwiami Agencji Uzbrojenia MON zatwierdziło umowę wykonawczą z Koreańczykami na dostawy blisko 160 armatohaubic K9 o wartości 12 mld zł. Brak typowej dla kadencji ministra Mariusza Błaszczaka propagandowej oprawy uroczystości wyjaśnił się niebawem.

W czym problem? Oto tuż przed transakcją o swoje interesy upomniał się polski przemysł. W mediach społecznościowych zabrał głos Jan Szwedo, prezes firmy produkującej superhaubice Krab rodzimej konstrukcji. Szef HSW oświadczył, że mijają się z prawdą ci, którzy zakup kolejnej partii koreańskich haubic uzasadniają słabym tempem produkcji rodzimych superdział w Stalowej Woli. – To nieprawda, że nie możemy podnieść produkcji: zwiększamy potencjał, inwestujemy, by dostarczać więcej krabów – przekonywał Szwedo, pomny zapewne, że krytyka samej zapowiedzi dostaw konkurencyjnych haubic z Hanwha Defense pozbawiła posady jego poprzednika w HSW Bartłomieja Zająca, który oponował przed masowym importem K9, uderzającym w podstawy artyleryjskiego biznesu HSW.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Modernizacja Sił Zbrojnych
Borsuk zatwierdzony. MON podpisał umowę na nowe bwp dla wojska
Modernizacja Sił Zbrojnych
Jednak nie koreański? Ciężkiego bwp zbudujemy sami
Biznes
Pancerny drapieżnik z epoki cyfrowej. Borsuki dokonają rewolucji w polskiej armii
Przemysł Obronny
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki. Huta Stalowa Wola zwiększa moce produkcyjne
Modernizacja Sił Zbrojnych
Nowe Groty i karabiny wyborowe dla Wojska Polskiego