Już wiadomo, że w tym roku przychody państwowego obronnego czempiona będą rekordowe. Według raportów firmy sporządzanych w październiku przekroczyły 11 mld zł , ale zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej spodziewa się na koniec roku istotnego przekroczenia tej kwoty. – To już trwałe zjawisko, że wojsko i rządowi kontrahenci zagraniczni starają się zamykać najważniejsze transakcje finansowane z państwowych budżetów w ostatnich tygodniach roku – mówi Sebastian Chwałek. Prezes PGZ jest pewien, że firma w 2023 r. na sprzedaży broni i usługach zarobi więcej. Ba nawet „znacząco więcej”.
Już teraz SIPRI, Sztokholmski Instytut Badań nad Pokojem wskazuje na szybki wzrost polskiej narodowej zbrojowni. Analizy pokazują , że umocnienie pozycji PGZ pozwoli firmie jeszcze w tym roku awansować z 76 pozycji na miejsce 71 w rankingu 100 największych podmiotów zbrojeniowych świata.
Eksperci zauważają, że w naszym regionie tylko brytyjska korporacja okrątowa Babcock osiągnęła wyższy od PGZ wzrost przychodów – 21 proc. w tym roku. Polska grupa z wzrostem przychodów na poziomie 14 proc. wyprzedziła np. niemiecki Diehl (13 proc) czy norweską Kongsberg Gruppen (12 proc).
Wojna zmobilizowała przemysł
Zdaniem szefa PGZ na istotne wzmocnienie pozycji narodowej obronnej korporacji niewątpliwie wpływ ma wojna w Ukrainie , wzrost międzynarodowych zagrożeń i radykalna zmiana polityk zbrojeniowych w kraju i w skali globalnej. Pomógł nam z pewnością radykalny przypływ zamówień naszych Sił Zbrojnych, i znacząco większy eksport, ale warto też zauważyć, że po okresie organizacyjnego chaosu na początku dekady istnienia PGZ udało się nam wreszcie ustabilizować polską zbrojeniówkę - twierdzi Sebastian Chwałek. Prezes PGZ zauważa też, że udało się polskim formom skorzystać również z niedocenianego zwykle offsetu a także umów kompensacyjnych czy nawet kontraktów komercyjnych towarzyszących wielkim zamówieniom importowym wojska.
- Firmy takie jak HSW zarabiają na produkcji i dostawach wyrzutni rakietowych Patriot dostarczanych amerykańskim zbrojeniowym gigantom. Polskie stocznie szykujące się do budowy fregat „Miecznik” już teraz wykonują komercyjne zlecenia dla Babcocka dostarczając moduły do brytyjskich okrętów wojennych – ilustruje sposoby na biznes prezes Chwałek.