Jednym z najlepszych przykładów są amerykańskie pociski Stinger. Jak informuje serwis Janes, producent pocisków, korporacja Raytheon, szykuje się do zwiększenia miesięcznej produkcji do poziomu 60 sztuk. To oznacza skok o około 50 proc. względem obecnego tempa.
Skok spowodowany jest lawinowym wzrostem popytu na tego typu broń zgłaszanym głównie przez Kijów. Amerykańskie wsparcie dla Ukrainy, które jak dotąd trafiło do adresata, obejmowało 1500 Stingerów. Taka ilość przekazanych pocisków sprawiła, że amerykanie w dużym stopniu uszczuplili własne zapasy. To oznacza, że skok produkcji jest niezbędny, by z jednej strony odnowić stany magazynowe, a z drugiej, by utrzymać tempo wysyłki pocisków do Ukrainy.
Zwiększenie produkcji nie było jednak proste. Produkcja Stingerów dla Amerykańskiej Armii zakończyła się ponad 20 lat temu, a nowe pociski powstawały wyłącznie w krótkich seriach przeznaczonych dla klientów zagranicznych. To spowodowało, że ich producent zatracił częściowo zdolność do masowej produkcji. Największym problemem był system naprowadzania, a dokładnie jego głowica. To wymusiło na producencie zmiany, które zaowocowały przeprojektowaniem całego układu po to, by można było doprowadzić do zwiększenia produkcji.