To dlatego artyleryjska Huta Stalowa Wola, wyrosła z przedwojennej tradycji COP która dziś zbroi obrońców Ukrainy w dalekosiężne działa ostro przyspiesza z inwestycjami. Jan Szwedo, prezes podkarpackiej Artylerii, nie o wszystkim może mówić otwartym tekstem. Jeszcze w zeszłym roku w końcu lata, gdy stalowowolskie kraby pomagały Ukraińcom odbijać Chersoń, szef HSW w żołnierskich słowach zapowiadał rozbudowę firmy. Dziś potwierdza: dostaliśmy w hucie dwa lata na to by podwoić produkcję.
Miliony na rozbudowę
Huta Stalowa Wola, producent ciężkiej artylerii, dalekonośnych haubic 155 mm i zautomatyzowanych moździerzy Rak a także - wkrótce - dostawca bojowych wozów piechoty, samochodów pancernych i docelowy producent niszczycieli czołgów Ottokar-Brzoza, tuż przed wojną w Ukrainie zakończył wartą kilkadziesiąt milionów zł gruntowną technologiczną modernizację przedsiębiorstwa. Dziś te inwestycje okazują się niewystarczające. HSW znów ostro musi ruszyć do przodu z rozbudową.
Szczegóły rozwoju firmy, która buduje swoje militarne kompetencje od czasów ministra Kwiatkowskiego i Centralnego Okręgu Przemysłowego a dziś odbiera pochwały od użytkowników znad Dniepru za „broń nie do zdarcia" czyli sprawdzone w boju kraby, na razie muszą pozostać w cieniu. Ujawnić można tylko ogólniki: pod zabudowę hal HSW przygotowano 37 ha nowych terenów a inwestycje pochłoną grube miliony.
Szansa dla Autosanu
Na kwestie finansowe związane z zwielokrotnianiem mocy HSW i firm całego artyleryjskiego konsorcjum nieco światła rzucił ostatnio polski szef rządu. W zeszłym tygodniu Mateusz Morawiecki zapowiedział w Stalowej Woli dokapitalizowanie huty i innych zbrojeniowych spółek skupionych wokół podkarpackiego centrum artylerii.