W minioną sobotę kilkadziesiąt osób zginęło w gruzach mieszkalnego bloku w Dnieprze. Skutki trafienia rosyjskiego pocisku Ch-22 budzą przerażenie – z centralnej części budynku pozostały ruiny, nadal trwa poszukiwanie ofiar. Z jaką bronią mamy do czynienia?
Rosjanie użyli rakietowego pocisku zaprojektowanego i wdrażanego do służby w latach 60., przeznaczonego w pierwszych wersjach przede wszystkim do zwalczania okrętów, określanego zresztą jako „zabójca lotniskowców”. To dziś już stara i nieprecyzyjna, ale wciąż potężna broń. Naddźwiękowa rakieta ma długość kilkunastu metrów, zasięg od 250 do 550 km, a jej konwencjonalna głowica bojowa mieści ok. tony materiałów wybuchowych. Ch-22 była konstruowana, aby przenosić także głowice atomowe o mocy 350 kiloton i więcej.
Ukraińcy przyznają, że nie są w stanie bronić się przed tymi pociskami…
Mimo przestarzałej konstrukcji Ch-22 wymyka się nadal większości współczesnych systemów obrony przeciwlotniczej i antybalistycznej, nie tylko tym, którymi dysponuje Ukraina. Mimo kilkutonowej masy pocisk odpalany z podwieszeń pod specjalnie przystosowanym bombowcem Tu-22 M3 atakuje z ogromną prędkością. Można go wprowadzić na pułap ponad 23 km i z tej wysokości rakieta kierowana inercyjnie spada lotem nurkowym osiągając zawrotną szybkość ok. 4,3 Macha. Można też operować pociskiem z wysokości 12 tys. metrów i wówczas rakieta osiąga ok. 3,5 Macha. To ogromne przyspieszenia, nic dziwnego, że z taka bronią trudno walczyć. Warto pamiętać, że z czasem pociski konstruowane do zwalczania lotniskowców i zespołów okrętów dostosowywano do dalekosiężnych uderzeń w cele lądowe.
Opracowane przez Biuro Konstrukcyjne Raduga pociski nazywane w kodzie NATO AS-4 Kitchen nigdy nie miały opinii szczególnie celnego oręża?