Hanwha Ocean oferuje Polsce okręty podwodne. Ale w programie Orka Polska otrzymała też oferty od europejskich gigantów stoczniowych. Mają znacznie bliżej swoje zakłady i centra szkoleniowe. Czy odległość pomiędzy Koreą a Polską nie skomplikuje logistyki i nie zwiększy kosztów?
Odległość nie stanowi problemu. Wiele krajów europejskich wyeksportowało swoje okręty podwodne do krajów Azji i Ameryki Południowej, gdzie są obecnie w służbie. Dlatego nie postrzegamy odległości jako problemu. Dodatkowo zapewnimy transfer technologii do polskiego przemysłu, aby wesprzeć go w obsłudze i naprawie przyszłych okrętów podwodnych na terenie Polski. Utworzymy także w Polsce Centrum Wsparcia MRO, gdzie nasi eksperci merytoryczni będą wspierać lokalny przemysł.
KSS-III, okręt proponowany Polsce, to pierwsza własna taka konstrukcja Hanwha Ocean. Nie macie zbyt dużego doświadczenia w budowie tego rodzaju jednostek.
Przeciwnie. Hanwha Ocean to firma z długą tradycją i ogromnym doświadczeniem w budowie okrętów. Wszelkich typów. Pierwsze projekty rozpoczęliśmy w latach 80. ubiegłego wieku. Były to w większości małe jednostki, np. przybrzeżne okręty patrolowe. W kolejnych latach okręty powstające w naszych stoczniach stawały się coraz potężniejsze. Obecnie budujemy jednostki najróżniejszych typów. Od małych patrolowców, przez niszczyciele o wyporności dochodzącej do 10 tys. ton, po wspomniane okręty podwodne. Jeżeli o okręty podwodne chodzi – w 1994 r. do służby w Marynarce Wojennej Korei Południowej wszedł okręt typu KSS-I, pierwszy zbudowany w Korei Południowej. Potem powstał KSS-II. Oba te typy mają jedną cechę wspólną – bazowały na projektach niemieckich.
Projekty Hanwha były objęte licencją niemieckiej firmy TKMS. Dlaczego więc Polska nie miałaby wybrać oferty bezpośredniej?