Latanie na drzwiach od stodoły i inne zmartwienia Okęcia

Nawet na drzwiach od stodoły trzeba latać bezpiecznie – mówią fachowcy z ETC, którzy od trzech dekad budują symulatory dla bojowych pilotów. Speców od treningowych robotów z Okęcia martwi, że wojsko skąpi na ich modernizację.

Publikacja: 18.04.2023 11:40

Latanie na drzwiach od stodoły i inne zmartwienia Okęcia

Foto: materiały prasowe

Pierwsze lekkie bojowe odrzutowce FA-50 zamówione w zeszłym roku w Republice Korei pojawią się na naszych lotniskach w tym roku. Co ze szkoleniem pilotów ? Koreańczycy swój system katapultowania oparli na symulatorach spółki ETC z warszawskiego Okęcia.

Wiedza o tym, że mamy w kraju firmę ze światowej czołówki producentów symulatorów do zaawansowanego treningu pilotów bojowych maszyn nie jest powszechna, mimo, że trenażery rodzimej produkcji służą w siłach powietrznych kilkunastu krajów.

Robert Boroch, prezes ETC – PZL Aerospace Industries (warszawska spółka już od ćwierć wieku działa w strukturach specjalistycznej korporacji ETC z Filadelfii w USA) przypomina, że zastosowanie symulatorów czyli mówiąc prościej robotów do szkolenia pilotów to gigantyczna oszczędność. - Zwłaszcza gdy inteligentny trenażer pozwala przećwiczyć wirtualnie i bez ryzyka sytuacje awarii maszyny, która gdyby zdarzyła się w realu mogłaby spowodować katastrofę.

- Nasz symulator może dowolnie zmieniać warunki zewnętrzne, piętrzyć przed lotnikiem trudności, by przygotować go do błyskawicznych reakcji ratujących życie w sytuacji zagrożenia - mówi Boroch.

Pionierska Iryda

Specjaliści od szkoleniowych robotów z ETC rozpoczynali skok w nowoczesność jeszcze w latach 90- tych w Zakładzie Systemów Symulacyjnych i Elektronicznych WSK-PZL „Warszawa – Okęcie" od projektowania symulatora lotu dla konstruowanej i produkowanej w kraju szkolno - bojowej Irydy.

To był milowy krok dla firmy z Okęcia, choć program rodzimego lekkiego odrzutowca przerwano. Potem powstawały w ETC m.in. dzięki zastrzykowi offsetowych technologii katapulty dla F-16 , symulatory do szkoleniowych maszyn Orlik czy mieleckich turbośmigłowych transportowców M-28 Bryza. Oprócz symulatorów lotów, w których można nie zużywając bojowych samolotów uczyć bezpiecznego pilotowania statków powietrznych w każdych warunkach - firma z Okęcia, produkuje trenażery do katapultowania i jest w tej dziedzinie niekwestionowanym liderem na świecie.

Rzeczpospolita

Ekspertów trochę dziwi, że wojsko zamawiając ostatnio koreańskie lekkie odrzutowce FA-50 do Sił Powietrznych RP w uzgadnianym równocześnie pakiecie treningowym nie przewidziało katapult. Uważają, że to istotne pogorszenie jakości szkolenia w stosunku do pilotów np. F-16.

To zresztą niejedyny problem, który obchodzi dziś ekipę ETC.

Potrzeba wyobraźni

- Odnosimy wrażenie, że wyobraźni osób odpowiadających za bezpieczeństw wojskowych pilotów nie wyostrzyły nawet takie doświadczenia jak twarde lądowanie sokoła z premierem Millerem, katastrofa casy pod Mirosławcem, w której zginęli dowódcy Sił Powietrznych czy wreszcie tragedia w Smoleńsku – twierdzą w firmie z Okęcia.

W czym rzecz ? Prezes Boroch wyjaśnia:

- Symulatory to wyspecjalizowane i precyzyjnie spersonalizowane urządzenia zamawiane zazwyczaj w jednym egzemplarzu - zwykle równocześnie z wprowadzeniem do służby określonego statku powietrznego. Nic dziwnego: sprzęt do treningu musi perfekcyjnie odwzorowywać nie tylko możliwości techniczne konkretnego samolotu czy śmigłowca ale zapewniać pilotowi w trakcie ćwiczeń także odczucia i wrażenia, jakie dostarcza obecność w kokpicie prawdziwej maszyny.

Tak daleko idąca personalizacja symulatorów powoduje, że każda późniejsza modernizacja samolotu czy śmigłowca wynikająca z potrzeb eksploatacji i naturalnego procesu unowocześniania bojowego sprzętu powoduje konieczność aktualizacji technicznej i elektronicznej symulatora. To wymaga inwestycji w dostosowanie wyposażenia treningowego do zmienionych czyli aktualnych wymagań. U nas, niestety, często aktualizacja odkładana bywa na lepsze czasy.

W rezultacie symulatory wpierw idealnie dopasowane do wymogów szkoleniowych z czasem coraz bardziej oddalają się od optymalnych i treningowych potrzeb. W ślad za tym rośnie ryzyko, że ćwiczenia z ich wykorzystaniem nie kształtują nowych, prawidłowych kompetencji i nawyków a wręcz przeciwnie – utrwalają stare i niepożądane – tłumaczy prezes ETC.

Kosztowne bezpieczeństwo

Poprawianie symulatorów - skomplikowanych robotów treningowych nie zawsze jest tanie. Robert Boroch.

- Można mi zarzucać, że śląc pisma do kolejnych decydentów i przypominając do znudzenia o konieczności aktualizacji treningowego sprzętu dbam o interes firmy. - Moim zdaniem nie da się jednak niczym wytłumaczyć chęci zaoszczędzenia na szkoleniach pilotów które poprawiać powinny bezpieczeństwo pasażerów i załóg.

St. chor. mar. Arkadiusz Dwulatek/Combat Camera.

W ETC mogą mnożyć przykłady takich pozornych oszczędności. Widać je choćby na przykładzie symulatorów przygotowujących pilotów pilotowania śmigłowców niektórych wyspecjalizowanych wersji W3 Sokół.

Po unowocześnieniu napędu tych maszyn i zastosowaniu systemu kontroli silnika nowej generacji FADEC, na początku minionej dekady zmieniły się osiągi samych wiropłatów. Wciąż nie dostosowano do nich istniejących symulatorów. Do dziś zatem aktualny pozostaje problem doskonalenia umiejętności pilotów nie tylko maszyn W3 w jednostkach liniowych, ale także śmigłowców operujących zazwyczaj w ekstremalnych warunkach czyli W3 w wersji Anakonda – maszyn ratownictwa morskiego pełniących dyżury w formacjach SAR – mówi szef ETC.

Modernizacja Sił Zbrojnych
Borsuk zatwierdzony. MON podpisał umowę na nowe bwp dla wojska
Modernizacja Sił Zbrojnych
Jednak nie koreański? Ciężkiego bwp zbudujemy sami
Biznes
Pancerny drapieżnik z epoki cyfrowej. Borsuki dokonają rewolucji w polskiej armii
Przemysł Obronny
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki. Huta Stalowa Wola zwiększa moce produkcyjne
Modernizacja Sił Zbrojnych
Nowe Groty i karabiny wyborowe dla Wojska Polskiego