Zamiast floty śmigłowców, które mogłyby być produkowane m.in. w waszym świdnickim zakładzie, Polska zamówiła tylko cztery maszyny AW 101. Przyszłość jest niejasna. Nie czuje się pan rozczarowany polskim rynkiem?
Alessandro Profumo: Nie, jestem optymistą i zawsze w ten sposób patrzę w przyszłość. W Polsce jest mnóstwo różnych możliwości, także wprowadzenia wspólnych produktów ze stroną polską. Jesteśmy dużym koncernem, ale także lokalnym graczem. Cztery AW101 będą potężnym dodatkiem do modernizacji możliwości Marynarki Wojennej i jesteśmy gotowi do dalszej rozbudowy floty morskiej o dodatkowe AW101 i ewentualnie AW159. Jesteśmy jednak gotowi zrobić więcej - Polska jest w stanie projektować i produkować śmigłowce. Nasza propozycja polsko-włoskiego śmigłowca opartego na AW139 jest tego dobitnym przykładem.
Jaka jest przyszłość PZL-Świdnik?
PZL-Świdnik jest i pozostanie centrum naszych operacji i naszego rozwoju tutaj w Polsce. Przychody tej firmy wzrosły czterokrotnie w ciągu ostatniej dekady. Zarówno w obszarze projektowania, produkcji jak i chociażby obsługi klienta Świdnik pozostanie kluczowym elementem śmigłowcowej części naszego koncernu. Ale śmigłowce to nie jedyna nasza aktywność w Polsce. Z sukcesem dostarczyliśmy waszemu lotnictwu odrzutowce szkoleniowe M-346, chcemy zaangażować się w program budowy okrętów dla Marynarki Wojennej RP – Miecznik czy inne programy jak np. bezzałogowe statki powietrzne, czy cyberbezpieczeństwo. Czyli Polska dla nas to nie tylko śmigłowce.
Co dalej z programem M-346?