- Wsłuchujemy się uważnie w te sygnały znad Dniepru. Spodziewamy się, że wkrótce dobrych informacji bezpośrednio z pola walki będzie więcej. To opinie cenne dla zakładowych pionów B+R zwłaszcza teraz, w okresie gdy przygotowujemy w „Łuczniku" kolejną wersję broni - karabinki MSBS Grot w najnowszej wersji A3 – przyznaje prezes Fabryki Broni „Łucznik" - Radom Wojciech Arndt.
Szef legendarnej fabryki „maszyn do prucia", jak zwykli określać FBR wtajemniczeni - natychmiast poważnieje, gdy mowa o wyzwaniach stojących przed największą w kraju wytwórnią broni strzeleckiej. Zapowiedź stworzenia 300 tys. Sił Zbrojnych RP ma dla Łucznika wyjątkowo konkretny wymiar – strzelecka zbrojownia sposobi się do wejścia na zdecydowanie wyższe obroty. Wojna tuż za wschodnią granicą jeszcze przyspieszyła inwestycyjne decyzje. Przygotowania do znaczącej rozbudowy zakładów wchodzą właśnie w decydującą fazę.
- Żeby zrealizować nasz plan zdecydowaliśmy się przenieść firmowy parking, finalizujemy zakup dodatkowej działki, by szybko uzupełnić zdolności technologiczne i podnieść potencjał wytwórczy firmy – mówi starannie dobierając słowa prezes Arndt. Szef Łucznika niechętnie odkrywa szczegóły, ale wystarczy wspomnieć, że w zupełnie niedawno zbudowanej fabryce karabinów przygotowywanej do zatrudniania najwyżej 300 pracowników, już pracuje prawie 500 specjalistów od „precyzyjnej obróbki metalu".
– Teraz wyjątkowo pilnie potrzebujemy nowych magazynów i dodatkowych mocy w specjalistycznych wydziałach obróbki cieplno-chemicznej - mówi prezes Arndt.
Modułowa broń i tajemnice
Jeszcze niedawno, Łucznik, tak jak inne spółki zbrojeniowe chwalił się wyliczeniami zakontraktowanych dostaw wojskowego wyposażenia. Dziś o oficjalne dane i liczby w firmie niełatwo. Z wcześniejszych publikacji w prasie wynika, że samych karabinów w ramach umów z wojskiem, strażą graniczną, czy strażą leśną dostarczono krajowym odbiorcom ponad 60 tys. sztuk. By w pełni zrealizować już zawarte kontrakty trzeba zrobić co najmniej dwa razy tyle, co dotąd, automatów.