W tym tygodniu Michał Szułdrzyński i Michał Płociński zabierają słuchaczy w podróż przez dwa światy polskiej polityki: ten, w którym państwo zmaga się z realnym zagrożeniem bezpieczeństwa, oraz ten, w którym politycy wikłają się w absurdalne rozgrywki lokalne. Wszystko zaczęło się od drona, a skończyło na napojach z procentami – czyli od rakietowego incydentu w Wyrykach po polityczny chaos wokół nocnej prohibicji w Warszawie.
Od współpracy do kryzysu – jak państwo polskie zdało stres test
Jeszcze tydzień temu wszystko wyglądało niemal modelowo – prezydent, premier, rząd i opozycja potrafili współpracować po rosyjskim ataku dronowym na Polskę. – To był taki moment jedności, Krzysztof Bosak chwalił rząd na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego – wspomina Szułdrzyński. Jednak, jak zauważają gospodarze podcastu, cała ta „epoka współpracy” skończyła się w kilka dni.
Powodem był materiał „Rzeczpospolitej” ujawniający, że w miejscowości Wyryki nie spadł rosyjski dron, a najprawdopodobniej polska rakieta z F-16. – Państwo chciało ukryć tę informację – mówił Płociński, podkreślając, jak nieodpowiedzialna była próba zatajenia kluczowych faktów w czasie dezinformacyjnego zagrożenia.
Czytaj więcej
Prokuratura utajnia informacje o „niezidentyfikowanym obiekcie latającym”, którego szczątki runęł...
Winna Rosja, ale odpowiedzialność jest po stronie rządzących
– To Rosja jest winna, ale politycy muszą wziąć odpowiedzialność za to, jak zarządzają komunikacją – grzmi Płociński. Obaj publicyści zgodnie krytykują zarówno rząd, jak i Pałac Prezydencki za kompletny brak koordynacji. – Jeden z ważnych polityków dowiedział się o sprawie z naszej publikacji – dodaje Szułdrzyński, podkreślając chaos komunikacyjny nawet w obrębie rządzącej koalicji.
Równocześnie pojawia się krytyka pod adresem Radosława Sikorskiego i jego zastępcy Marcina Bosackiego. Ten ostatni pokazał w ONZ zdjęcie domu zniszczonego w Wyrykach, co wywołało huraganowy atak PiS. – Ale przecież to konsekwencja rosyjskiej prowokacji, a nie celowe działanie polskiego wojska. Więc Bosacki miał rację, że to efekt ataku dronowego Rosji – tłumaczy Szułdrzyński.
Czytaj więcej
Najważniejsze słowa na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ, wreszcie jasne i zdecyd...
Instytucjonalna niedojrzałość i polityczny paraliż
– Nasze państwo nie jest gotowe na zagrożenia współczesnego świata – diagnozuje Płociński. Polska wciąż nie ma skutecznego systemu obrony antydronowej, a politycy unikają odpowiedzialności, bojąc się reakcji swoich elektoratów. – Ten rząd to koalicja różnych lęków. Każdy się boi czegoś innego – dodaje publicysta, wskazując, że nie tylko politycy, ale całe instytucje zawodzą.
Problem sięga głębiej: – Biznes i wojsko nie potrafią się dogadać – mówi Płociński, przywołując analizę dr. Krzysztofa Mazura. Bariery postawione jeszcze przez Antoniego Macierewicza wciąż blokują współpracę między sektorem zbrojeniowym a technologicznym. – A przecież na Ukrainie to właśnie prywatne firmy zbudowały system antydronowy – zauważył Szułdrzyński.
Prohibicyjny blamaż Trzaskowskiego
Z problemów bezpieczeństwa dyskusja płynnie przechodzi na warszawskie podwórko, prosto pod sklep monopolowy. – To, co Rafał Trzaskowski zrobił z nocną prohibicją, to polityczne samobójstwo – ocenia Płociński. Prezydent stolicy najpierw popierał projekt ograniczenia sprzedaży alkoholu od 23:00 do 6:00 rano, by tuż przed głosowaniem w Radzie Miasta… wycofać go i zaproponować „deklarację woli”.
– Nie wiadomo, gdzie był Trzaskowski. Na pewno nie na sali, gdzie toczyła się najważniejsza dla jego miasta debata – zauważa Płociński. Lewica, PiS i ruchy miejskie zgodnie poparły zakaz, podczas gdy Platforma... głosowała przeciwko własnemu projektowi. – To pokazuje, jak bardzo PO nie rozumie emocji społecznych – komentuje Płociński.
Trzaskowski zaproponował pilotażowe, edukacyjne podejście, które miało być „bardziej miękkie”. – Ale wcześniej sam stał po stronie zakazu. I nagle staje w rozkroku. To polityczne niezdecydowanie było wodą na młyn jego krytyków – ocenia Płociński.
Czy polityka wchodzi w nowy etap powagi?
Odcinek kończy refleksja nad tym, czy dramatyczne wydarzenia ostatnich dni mogą wreszcie zmienić polską politykę. – Ta wojna przychodzi do nas – mówi Szułdrzyński, odnosząc się do narastającego zagrożenia z Rosji. – To już nie są tylko emocje z 2022 roku. To jest realne, dzisiejsze zagrożenie.
Płociński przestrzega jednak przed nadmiernym optymizmem: – Polacy nadal nie rozliczają klasy politycznej z rzeczy ważnych, tylko z gierek i zagrywek – zauważył. Szułdrzyński zaś dodał: – Od trzech lat gadamy o schronach. I co? Nowe od gadania wcale nie powstały – ironizował gorzko.