Nie wiadomo też, czy finalnie usprawni modernizację naszej armii.
Idea narodowego urzędu do spraw uzbrojenia powracała już kilkakrotnie w przeszłości. Zawsze gdy w MON piętrzyły się kłopoty ze sprawnym kontraktowaniem zakupów broni i usług.
Czytaj także: Witold Słowik, prezes PGZ: Za naszą koncepcją stoi bezpieczeństwo państwa i rachunek ekonomiczny
Czytaj także: Mariusz Błaszczak: Chcemy rozwijać zdolności polskich sił zbrojnych
Obecnie sytuacja wydaje się krytyczna. Inspektorat Uzbrojenia w MON z ok. 400 specjalistami zajmującymi się setkami spraw i operacjami wielomiliardowej wartości znalazł się na granicy wydolności. Poza tym w niekontrolowany poślizg wpadają kluczowe, największe od lat strategiczne programy modernizacyjne. Nie da się już określić – nawet w przybliżeniu – kiedy zamówimy pilnie potrzebne śmigłowce uderzeniowe. Nie ma jasności, na jakim etapie są przygotowania do pozyskania okrętów podwodnych nowej generacji czy wielokrotnie zapowiadanych patrolowców i okrętów obrony wybrzeża. A to tylko niektóre przedsięwzięcia z długiej listy opóźnionych inwestycji, które w planach polskiego wyścigu zbrojeń określano jako priorytetowe.