Za niekierowane pociski z głowicami odłamkowo-burzącymi o zasięgu ponad 40 kilometrów MON zapłaci ok. 25 mln zł. Salwa feniksów, odpalona z 40 lufowych wyrzutni Langusta, zamienia atakowany teren w morze ognia.
Cyfrowe kierowanie ogniem
Najnowsze, spolonizowane w Hucie Stalowa Wola wersje wyrzutni, to rozwinięcie poradzieckich zestawów BM-21 Grad i czeskich RM-70. Standardowa rakietowa amunicja do zestawów ma zasięg ok. 20 km. W odróżnieniu od wymyślonych jeszcze w latach 60. rosyjskich gradów, ładowanie langusty zostało zautomatyzowane. Odpalenie ognistej salwy trwa niespełna pół minuty.
Czytaj także: HIMARSy dla Polski zamówione
Przy unowocześnianiu systemu Langusta z inżynierami z HSW współpracują także inne polskie firmy. Jelcz skonstruował ciężki samochód z terenowym podwoziem 6×6 z opancerzoną według standardów NATO kabiną. Gdyński Radmor, Grupa WB, daje radiostacje. Za systemy łączności wewnętrznej Fonet i kierowania ogniem Topaz odpowiada WB Electronics. Modernizowane wyrzutnie zostaną docelowo zintegrowane, cyfrowe systemy kierowania ogniem Topaz.
Fot./materiały prasowe